
Mając lat 96, Antoni Wejnert tak opowiadał o sobie:
„Urodziłem się 1751 roku 2 czerwca w księstwie Friedland, w Czechach. Było nas trzech braci i dwie siostry. Mój ojciec, będąc dosyć bogaty ponieważ trudnił się handlem, starał się nam dać

Rzeczywiście talent dwudziestojednoletniego muzyka musiał być niezwykły, gdyż książę Lubomirski zaproponował mu nie tylko posadę kapelmistrza na swoim dworze ale też nauczyciela muzyki dla swojej córki.
W 1773 roku Wejnert znalazł się na dworze
Lubomirskiego w Opolu. Tam młodzieniec przedstawiony został różnym możnym i
znaczącym magnatom. Zainteresowanie, jakie wzbudził wśród arystokracji było
bardzo duże – jak sam wspomina, zapraszał go na przykład biskup krakowski,
książę Sołtyk, by (…) wspólnie dueta na flotrowersie wobec najznakomitszych
osób odgrywać (…).
Pobyt Wejnerta w Opolu zakończył się w roku 1774 z powodu śmierci jego uczennicy (…) która, zgrzana tańcem, zjadłszy szklankę lodów, żyć przestała (…).
Straciwszy uczennicę, a jednocześnie osłuchany z opowieściami z Warszawy, o której opowiadali możni, muzyk decyduje się zrezygnować z posady na książęcym dworze i wyruszyć do wielkiego miasta, by dalej się kształcić i rozwijać.
Pierwszy publiczny występ młodego chłopaka w
Warszawie miał miejsce w kościele Augustianów, podczas niedzielnej sumy.
Wejnert wykonał przepiękne solo na flecie, czym zwrócił na siebie uwagę do tego
stopnia, że już następnego dnia zgłosiło się do niego kilku uczniów, którzy poprosili
o lekcję śpiewu, gry na fortepianie i innych instrumentach. I tak, zamiast sam
się uczyć, zaczął nauczać innych.
W 1778 podczas występu w kościele farnym (obecnie katedra św. Jana) jego solową partię na flecie, graną podczas nabożeństwa, usłyszał król Stanisław August Poniatowski. Król, będąc koneserem sztuki wszelakiej, zachwycił się grą do tego stopnia, że polecił natychmiast zatrudnić flecistę w królewskiej kapeli. Z czasem Wejnert awansował na kapelmistrza. Przez 17 lat znajdował zatrudnienie jako królewski muzyk ale koncertował też w znakomitych domach, a goszczenie go arystokraci poczytywali sobie za zaszczyt.
Gdy Maciej Kamiński napisał pierwszą, polską operę „Nędza uszczęśliwiona”, Wejnert pomysł podchwycił i stworzył trzy kolejne: „Donnerwetter czyli Kapral na werbunku”, „Diabeł Alchemistą” i „Skrupuł niepotrzebny”. Szczególnie pierwsza cieszyła się dużym powodzeniem wśród współczesnych i była nadzwyczaj często grywana.
Wejnert mógł na własne oczy widzieć , jak gorąco
publiczność przyjmuje jego dzieła, gdyż był również członkiem orkiestry Teatru
Narodowego (nie mylić z Teatrem Narodowym ;) regularnie akompaniując
występującym śpiewaczkom i śpiewakom.
Często jego solowe partie muzyczne były jedynym akompaniamentem dla śpiewającej gwiazdy wieczoru, co spotykało się z niezwykłą przychylnością publiczności – tej, która zasiadał w drogich lożach, jak i tej najbiedniejszej, stojącej pod sceną.
Wieść o utalentowanym muzyku przekroczyła szybko granice Polski. Szambelan króla Fryderyka Wielkiego złożył propozycję gry na dworze w Berlinie, którą Wejnert jednak odrzucił. Mimo propozycji z dworów zagranicznych zdecydował, że woli pracować w Polsce, koncertując w domach Potockich, Radziwiłłów czy Sanguszków.
Pobyt Wejnerta w Opolu zakończył się w roku 1774 z powodu śmierci jego uczennicy (…) która, zgrzana tańcem, zjadłszy szklankę lodów, żyć przestała (…).
Straciwszy uczennicę, a jednocześnie osłuchany z opowieściami z Warszawy, o której opowiadali możni, muzyk decyduje się zrezygnować z posady na książęcym dworze i wyruszyć do wielkiego miasta, by dalej się kształcić i rozwijać.

W 1778 podczas występu w kościele farnym (obecnie katedra św. Jana) jego solową partię na flecie, graną podczas nabożeństwa, usłyszał król Stanisław August Poniatowski. Król, będąc koneserem sztuki wszelakiej, zachwycił się grą do tego stopnia, że polecił natychmiast zatrudnić flecistę w królewskiej kapeli. Z czasem Wejnert awansował na kapelmistrza. Przez 17 lat znajdował zatrudnienie jako królewski muzyk ale koncertował też w znakomitych domach, a goszczenie go arystokraci poczytywali sobie za zaszczyt.
Gdy Maciej Kamiński napisał pierwszą, polską operę „Nędza uszczęśliwiona”, Wejnert pomysł podchwycił i stworzył trzy kolejne: „Donnerwetter czyli Kapral na werbunku”, „Diabeł Alchemistą” i „Skrupuł niepotrzebny”. Szczególnie pierwsza cieszyła się dużym powodzeniem wśród współczesnych i była nadzwyczaj często grywana.

Często jego solowe partie muzyczne były jedynym akompaniamentem dla śpiewającej gwiazdy wieczoru, co spotykało się z niezwykłą przychylnością publiczności – tej, która zasiadał w drogich lożach, jak i tej najbiedniejszej, stojącej pod sceną.
Wieść o utalentowanym muzyku przekroczyła szybko granice Polski. Szambelan króla Fryderyka Wielkiego złożył propozycję gry na dworze w Berlinie, którą Wejnert jednak odrzucił. Mimo propozycji z dworów zagranicznych zdecydował, że woli pracować w Polsce, koncertując w domach Potockich, Radziwiłłów czy Sanguszków.
![]() |
Gazeta Warszawska - rok 1845 nr 307 |
Przez osiem lat znalazł zatrudnienie jako nauczyciel
synów Edwarda hrabiego Raczyńskiego i czas ten spędził poza Warszawą.
Gdy w roku 1811 powstało w Warszawie Towarzystwo Muzyki Kościelnej Wejnert tworzył msze i oratoria, które wykonywane były w kościele Pijarów.
Współcześni zaliczali go do jednej z najważniejszych postaci muzycznego świata Warszawy.
Gdy w roku 1811 powstało w Warszawie Towarzystwo Muzyki Kościelnej Wejnert tworzył msze i oratoria, które wykonywane były w kościele Pijarów.
Współcześni zaliczali go do jednej z najważniejszych postaci muzycznego świata Warszawy.
![]() |
Grafika, przedstawiająca grób muzyka, opublikowana w przewodniku po Powązkach z roku 1855. |
Weynert wprowadził również tradycję wieczorków
muzycznych, która szybko przyjęła się i rozpowszechniła w Warszawie. Wieczorki
owe, to nic innego, jak publiczne koncerty znanych muzyków, początkowo organizowane
w domu muzyka na Nalewkach. Tradycja wieczorków trwała długo po śmierci muzyka.
W latach 1817 – 1824 dawał lekcje śpiewu sierotom w szpitalu Dzieciątka Jezus, a gdy powołano konserwatorium muzyczne, pracował w nim jako nauczyciel do końca jego istnienia, to jest do roku 1830.
Intensywnie komponował, występował i uczył do roku 1836 to jest do ukończenia 85 roku życia. Dopiero w tym wieku przeszedł w stan zasłużonego spoczynku. Zmarł piętnaście lat później, do końca zachowując jasność umysłu.
W latach 1817 – 1824 dawał lekcje śpiewu sierotom w szpitalu Dzieciątka Jezus, a gdy powołano konserwatorium muzyczne, pracował w nim jako nauczyciel do końca jego istnienia, to jest do roku 1830.
Intensywnie komponował, występował i uczył do roku 1836 to jest do ukończenia 85 roku życia. Dopiero w tym wieku przeszedł w stan zasłużonego spoczynku. Zmarł piętnaście lat później, do końca zachowując jasność umysłu.
Ten ogromnie w swoich czasach popularny muzyk
zmarł, mając sto lat. Jednocześnie jego nagrobek jest najstarszym, znanym
nagrobkiem artysty na Cmentarzu Powązkowskim.
*Arek*
*Arek*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz