poniedziałek, 31 grudnia 2012

Most Poniatowskiego - wersja alternatywna

Autorem architektury Mostu Poniatowskiego i wiaduktu, który do niego prowadzi jest Stefan Szyller.

Jednak wybór projektu nie był taki oczywisty. Do konkursu stanęło kilku znanych architektów, między innymi Bronisław Brochwicz-Rogóyski, autor takich realizacji jak dom Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego przy ulicy Foksal, nieistniejący dom firmy Gebethner i Wolf przy Sienkiewicza czy gmachy Wydziału Chemii i Wydziału Mechaniki Politechniki Warszawskiej.

Jakiś czas temu znalazłem plansze przedstawiające projekt Bronisława Brochwicza-Rogóyskiego i, przyznam się, do tej pory jestem pod wrażeniem. Moje pierwsze skojarzenie po spojrzeniu na projekt - bawarski zamek Neuschwanstein. (Skojarzenie jest zupełnie prywatne i projekt może kojarzyć się każdemu z czymś innym ;-).

Bez względu na subiektywną ocenę, braku rozmachu i minimalizmu architektowi zarzucić nie można :) Teraz, przejeżdżając dawnym Trzecim Mostem zastanawiam się, co by było, gdyby... .






Jodłowa 18 - Drewniany dworek

Jodłowa 18 - Miasto Ogród Sadyba
W "Spacerowniku" Gazety Wyborczej obiekt wspomniany jest jako "(...) drewniana chałupa. W latach 20. i 30. widok takich chałup na Czerniakowie (...) nie był niczym niezwykłym. (...)".

Tymczasem przy bliższym "rozpoznaniu tematu" drewniana chałupa okazuje się być... dworkiem.

Według danych Stołecznego Konserwatora Zabytków drewniany dworek powstał w połowie XIX wieku.

Jest to w obecnej chwili jedyny dom na terenie Miasta Ogrodu Sadyba wpisany do rejestru zabytków. Niewiele wiadomo na temat jego przedwojennych dziejów. Do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku dworek niszczał. Ratując go przed dalszą degradacją władze miasta przekazały go prywatnym właścicielom.

W latach osiemdziesiątych XX wieku działała tu konspiracyjna rozdzielnia wydawnictw drugiego obiegu.

Jeśli ktoś pasjonował się serialem "Pensjonat pod różą" to zdjęcia do kolejnych odcinków kręcono właśnie w tym dworku.


Plac Trzech Krzyży 4/6 - Resztki bramy z 1809 roku.

W 1809 roku na Placu Trzech Krzyży stanęła brama triumfalna jako „Pamiątka chwalebnego powrotu Woyska Narodowego po szczęśliwie dla oręża polskiego odbytej kampanii MDCCCIX”. 

Autorem bramy był Jakub Kubicki. 

Co ciekawe, sześć lat później, w tym samym miejscu wybudowano bramę triumfalną, którą Warszawa przywitała cara Aleksandra I. Jej autorem również był Jakub Kubicki.




 Fragmenty bramy z roku 1809 można zobaczyć, mimo warstwy śniegu, na dziedzińcu Instytutu Głuchoniemych imienia Jakuba Falkowskiego.






          







Dziekania - ściana katedry




Dziekania - Nie należy wierzyć słowom, nawet jeśli wykute są w kamieniu. 
 
Od strony Dziekanii w ścianę archikatedry Świętego Jana wmurowano fragment gąsienicy, która została opisana jako gąsienica pochodząca z niemieckiej miny samobieżnej "Goliat". Rzeczywiście, w czasie Powstania Warszawskiego, Niemcy używali takich min w celu skruszenia murów świątyni.
 
Niestety, wmurowana gąsienica nie pochodzi z "Goliata".

W opinii ekspertów najprawdopodobniej jest to gąsienica z ciężkiego nosiciela ładunków Borgward B IV.

Taki właśnie transporter został zdobyty 13 sierpnia 1944 na ulicy Podwale. Wprowadzony na teren zajęty przez powstańców, eksplodował, powodując masakrę żołnierzy i ludności cywilnej. (To jednak temat na zupełnie inną opowieść.)

Być może wmurowany fragment gąsienicy pochodzi właśnie z niego.

Ulica Piwna 6 - portal z gołębiami.




Kazimiera Majchrzak - tak nazywała się legendarna "gołębiarka" mieszkająca na Starym Mieście zaraz po II wojnie. Jej pamięć uczczone "sadzając" na portalu kamienicy przy ulicy Piwnej 6 stadko kamiennych gołębi.

Przed wojną pracowała jako urzędniczka, a jej pasją było karmienie gołębi. Tak jak Kolumna Zygmunta III dla Warszawiaków stała się symbolem Placu Zamkowego.

Pani Kazimiera dokarmiała gołębie również w czasie wojny, mimo, że na karmę zmuszona była wydać wszystkie swoje oszczędności oraz wyprzedać co cenniejsze przedmioty.

Po wyzwoleniu jako jedna z pierwszych zamieszkała w ruinach warszawskiej Starówki. Wśród gruzowiska karmiła gołębie, tym razem stając się symbolem życia, które wraca do zniszczonego miasta. Pisało o niej "Życie Warszawy", znalazła się w Polskiej Kronice Filmowej.

Zmarła gdy przystąpiono do odbudowy kamienicy i musiała wyprowadzić się poza ukochaną Starówkę.

Przechodząc Piwną warto spojrzeć na kamienne gołębie i wspomnieć panią Kazimierę.