|
Na skraju po prawej stronie widoczna kaplica i szubienica |
Kto
miał okazję dzisiaj spacerować niechybnie doświadczył na swojej osobie warunków
atmosferycznych, o których kiedyś mawiano – pogoda, jakby się ktoś powiesił.
Zatem skoro już mamy odpowiedni klimat… .
W filmach, których fabuła rozgrywa się w
średniowieczu, czasami akcja przenosi się za mury miasta czy zamku, w miejsce
odosobnione, a jednocześnie dostępne dla publiczności, gdzie kat pozbawia kogoś
życia.
Inna
sprawa, że w większości filmów skazany ucieka, uniemożliwiając katu uczciwy
zarobek.
A gdzie w Warszawie znajdowało się takie
miejsce?
Najsłynniejsze, o którym najczęściej wspomina
się turystom, położone było tuż za Bramą Poboczną, w miejscu, w którym teraz do
ataku podrywa mieszczan szewc Kiliński. Tu stracono, po okrutnych torturach,
niedoszłego zabójcę króla Zygmunta III Wazy, szlachcica Piekarskiego.
Egzekucji dokonywano również na rynkach Starego
i Nowego Miasta. Po jednej z nich pozostał ponoć, krążący do dzisiaj po rynku
Starego Miasta, duch Białej Damy, którą łatwo od bladolicych turystów odróżnić
po tym, że swą głowę zwykła nosić... pod pachą.
Jednak najbardziej znane miejsce egzekucji
nosiło nazwę Szubienicznej Góry… .
Jak sama nazwa wskazuje znajdowało się na
szczycie góry a raczej na wysokiej, wiślanej skarpie, której szczyt zdobiła
szubienica.
Jako, że człowiek jest z natury leniwy,
postarano się, by do minimum ograniczyć czynności związane z egzekucją – po
drodze do szubienicy wzniesiono niewielką kaplicę, w której skazany mógł zmówić
ostatnią modlitwę i wyspowiadać się, a ponieważ nikt nie zamierzał wkładać
fatygi w transport efektów pracy kata gdzieś dalej, wokół szubienicy powstało
miejsce pochówku przestępców, którym radykalnie uniemożliwiony dalszy rozwój
kariery.
Z czasem cmentarz przyjmował również tych,
którzy zakończyli życie bez udziału kata, na przykład ofiary zarazy z lat
1624-1625.
Co ciekawe, w okresie, gdy w mieście panowało
morowe powietrze, szubienica „pracowała” szczególnie intensywnie – bez litości
wieszano wszystkich tych, którzy okradali zmarłych. Podobno przypadków tych
było tak wiele, że lokalnemu katu zabrakło „mocy przerobowych” i trzeba było
sprowadzić mistrzów z innych miast.
Z upływem lat kaplica wybudowana dla skazańców
uległa rozbudowie, przekształcając się w kościół pod wezwaniem Zdjęcia z Krzyża
(nazywanym też kościołem Świętego Krzyża w polu) a i status cmentarza podniósł
się.
Od roku 1714 świątynia posiadała mieszkającego
przy niej księdza i była dosyć bogato wyposażona.
Gdy w pierwszej połowie książę Czartoryski
ufundował w pobliżu kościoła koszary Gwardii Pieszej Koronnej, przeznaczył
również środki na remont kościoła, pod warunkiem jednak, że na cmentarzu
przykościelnym grzebani będą również wojskowi oraz członkowie ich rodzin.
Opisałem miejsce ale dokąd miałby iść, ktoś
dzisiaj chciał wybrać się na Szubieniczna Górę, by posłuchać zawodzenia wiatru
w miejscu, gdzie przed wiekami wieszano zbrodniarzy?
Szubieniczna Góra znajdowała się na Polkowie,
przy trakcie do Zakroczymia. Tereny te wchłonęła wybudowana w roku 1832
Cytadela.
Około roku 1837 prochy z cmentarza przeniesiono
na Powązki, a na miejscu kościoła wybudowano piekarnię.
Zniknął nie tylko Polków ale również dzielnica
Fawory, a rozwój miasta w kierunku północnym, został na długie lata zablokowany.
Gdy wreszcie Polska odzyskała niepodległość i
zezwolono na zabudowę wokół murów twierdzy, nastąpił błyskawiczny rozwój
Żoliborza ale to już zupełnie inna historia… .
*Arek*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz