„Nawet
nazwisko mam odpowiednie” zwykł żartować z siebie najsłynniejszy Warszawski
Robinson.
Władysław Szpilman urodził się 5 grudnia 1911
roku w Sosnowcu, do Warszawy przyjechał studiować w Konserwatorium im.
Fryderyka Chopina pod kierunkiem Józefa Śmidowicza i Aleksandra Michałowskiego.
Po krótkim pobycie na stypendium w Berlinie osiadł na stałe w Warszawie i
rozpoczął pracę w Polskim Radiu.
23 września 1939 roku grał na żywo recital
utworów Chopina. W drzwiach rozgłośni minął się jeszcze ze Stefanem
Starzyńskim, który codziennie na falach eteru dodawał otuchy broniącym stolicy
warszawiakom. Chwilę później niemieckie bomby spadły na elektrownię i Polskie
Radio zamilkło na sześć lat. Pierwsza powojenna audycja rozpoczęła się recitalem
samych utworów również w wykonaniu Władysława Szpilmana.
Wojenne losy artysty znamy dzięki filmowi Romana
Polańskiego „Pianista” nagrodzonego m.in. Złotą Palmą na Festiwalu Filmowym w
Cannes (2002) i trzema Oscarami (2003). Film powstał na podstawie autobiograficznej
książki „Śmierć miasta” wydanej w opracowaniu Jerzego Waldorffa w roku 1946,
jednakże pierwsze wydanie niskonakładowe, ocenzurowane i przeinaczone jest dziś
białym krukiem. Ówczesna władza naprostowała historię zgodnie z wersją
oficjalną; nie było w niej miejsca na szmalcowników, morderców mówiących po
rosyjsku i dobrego Austriaka (w pierwotnej wersji stamtąd miał pochodzić Wilm
Hosenfeld)… Pełne wydanie książki już pod znanym nam tytułem „Pianista” ukazało
się dopiero w 1998 roku – o ironio – dzięki niemieckiemu wydawnictwu Ullstein.
Właśnie dzięki tym dziełom świat dowiedział się
z pierwszej ręki o losach Warszawskich Robinsonów, dlatego też kończąc nasz
mini-cykl im poświęcony nie sposób wspomnieć o Szpilmanie – Warszawiaku z
wyboru i z głębi serca, co zresztą do dziś słyszymy w jego utworach…
Niesamowite, że ktoś kto przeżył śmierć własną i miasta równocześnie zdołał
zachować taki optymizm i pogodę ducha.
*Michał*
(fot. Wikipedia)
http://youtu.be/v6yBV0qCXog
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz