Jeżeli jesteś zainteresowany tematyką warszawską, trafiłeś na właściwą stronę. Jesteśmy przewodnikami miejskimi, z którymi możesz odkryć miasto. Prowadzimy spacery po Warszawie w ramach projektu Free Tour, oprowadzamy również na zlecenie osoby indywidualne oraz grupy.
Naszym Gościom proponujemy trasy standardowe jak też przygotowujemy trasy na życzenie.
Jeżeli jesteś zainteresowany – napisz:
historiaukryta@gmail.com.
Strona jednego z naszych przewodników: www.arktour.pl
Willa
powstała w drugiej połowie lat dwudziestych ubiegłego wieku dla rodziny
Friedbergów. Mieszkał w niej Michał Friedberg, dyrektor szpitali w getcie,
działacz społeczny, przyjaźnił się z Januszem Korczakiem, finansowo wspierając
jego działalność.
Jego pamięć uczczono w roku 2003, wmurowując
tablicę, która... błyskawicznie zniknęła. Prawdopodobnie padła łupem lokalnych
"biznesmenów" zajmujących się odzyskiwaniem surowców wtórnych.
W roku 2002 willa wróciła w ręce spadkobierców,
którzy w dosyć brutalny sposób pozbyli się zamieszkujących dom lokatorów, co
skończyło się sprawami w sądzie. Właściciele planowali sprzedaż terenu
deweloperowi, który zamierzał wybudować na nim jedenastopiętrowy
apartamentowiec. Jednak w planie zagospodarowania przestrzennego
z 2008 roku określono "Czerwoną Willę" jako dobro kultury
współczesnej i w 2009 roku została wpisana do rejestru zabytków.
O ile niedawno budynek był chociaż symbolicznie
zabezpieczony, o tyle teraz wygląda na to, że właściciel postanowił dołożyć
starań, aby obiekt runął możliwie szybko. Na ścianach pojawiły się tabliczki,
ostrzegające przed niebezpieczeństwem zawalenia, a większość okien jest wybita.
Mam wrażenie, że i ten obiekt podzieli losy Willi Granzowa - będzie niszczał,
dopóki nie runie, chyba, że znajdzie się inwestor, gotowy zakupić dom położony
w interesującej lokalizacji. Przypuszczam jednak, że raczej będzie wolał
"oczyszczoną" działkę... .
Przerażający brak poczucia ciągłości historii miejsca i poczucia estetyki. Jak na jej miejscu stanie takie "cudo" jak kilkadziesiąt metrów na południe, przyjdzie się chyba obwiesić.
Taki był pierwotny plan. Znaczy - z "cudem", nie z obwieszeniem. Tyle, że developer nie może rozebrać willi, która jest zabytkiem więc zapewne poczeka, aż sama się rozpadnie.
Przerażający brak poczucia ciągłości historii miejsca i poczucia estetyki. Jak na jej miejscu stanie takie "cudo" jak kilkadziesiąt metrów na południe, przyjdzie się chyba obwiesić.
OdpowiedzUsuńTaki był pierwotny plan. Znaczy - z "cudem", nie z obwieszeniem. Tyle, że developer nie może rozebrać willi, która jest zabytkiem więc zapewne poczeka, aż sama się rozpadnie.
Usuń