poniedziałek, 29 września 2014

Skwer BH AK "Wigry" - Fontanna, którą pomniki przeganiały....



Dzisiaj w prawie każdym domu wystarczy odkręcić kran, by poleciała woda, nawet ciepła. W przeszłości trzeba było brać wiaderko i udawać się do zdroju lub studni – nie zawsze osobiście.

Ponieważ źródeł było zbyt mało jak na potrzeby rozwijającego się miasta, miasto  zdecydowano się skanalizować.  4 czerwca 1855 roku otwarto sieć wodociągową projektu Henryka Marconiego, która doprowadzała wodę do ponad tysiąca domów, pięćdziesięciu zdrojów, stu dwudziestu hydrantów oraz do fontann, które, poza funkcją ozdobną pełniły rolę źródła wody dla mieszkańców.



Do dzisiaj zachowały się dwie fontanny wówczas ustawione –  wodotrysk w Ogrodzie Saskim projektu Henryka Marconiego oraz fontanna przed kinem Muranów.

Jednak źródełko sprzed kina Muranów pierwotnie stało w innym miejscu, a prześladowały go… pomniki.

Wodotrysk ustawiono przy Krakowskim Przedmieściu w roku 1866. Pewne jest, że autorem oprawy rzeźbiarskiej był Leonard Marconi. O autora całości projektu trwa spór na stronie warszawa1939 można przeczytać, że badacze dziejów Warszawy wskazują dwie osoby -  Józefa Orłowskiego lub Wiktora Lipko.

 
Fontanna stała w tym miejscu do roku 1897, kiedy to została zdemontowana, by ustąpić miejsca pomnikowi Adama Mickiewicza.

Wieszcz stanął 24 grudnia 1898 na miejscu, gdzie wcześniej lała się woda, a konstrukcja fontanny spoczęła w magazynie.

Planowano ją ustawić przed Zachętą ale ostatecznie w roku 1906 znalazła swoje miejsce na Placu Bankowym. Tutaj przetrwała wojnę ale w związku ze zmianą koncepcji zabudowy placu w 1951 roku trafiła przed kino Muranów. Można powiedzieć, że tym razem musiała ustąpić miejsca pomnikowi Feliksa Dzierżyńskiego.

Przed kinem pozostaje do dzisiaj, a w ostatnich latach przeprowadzono jej renowację.

Z fontanną wiążę się historia dotycząca również Cmentarza Powązkowskiego.

Gdy w roku 1866 zmarł przemysłowiec Stanisław Lilpop, jego żona postanowiła uczcić go nagrobkiem, który byłby godny rozmachu z jakim działał. Ponieważ była to epoka żeliwa i rewolucji przemysłowej, wdowa postanowiła, że nagrobek przemysłowca powinien zostać wykonany z tego materiału.

Pewnego razu przejeżdżając Krakowskim Przedmieściem skierowała swój wzrok na fontannę, która tak ją zachwyciła, że postanowiła pracę nad nagrobnym upamiętnieniem męża zlecić autorowi żeliwnych zdobień trzonu fontanny.

W ten sposób Leonard Marconi otrzymał zlecenie na wykonanie pracy na cmentarzu i z zadania wywiązał się należycie. Neogotycki pomnik rodziny Lilpopów jest najwyższym pomnikiem na warszawskich cmentarzach. Mierzy około osiem i pół metra i z daleka przyciąga wzrok przechodzących.

*Arek*






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz