sobota, 12 lipca 2014

Nalewki (obecnie Bohaterów Getta)



Kontrast między tym, co było tam kiedyś, a tym, co możemy zobaczyć dziś, zadziwia. Niby w centrum miasta, a mało ruchliwa, pusta, bez licznych placówek handlowych, jakimi mogła poszczycić się sto lat temu, ulica jest teraz zupełnie inna. Rozkwit zawdzięczały Nalewki właśnie osiedlaniu się ludności żydowskiej od drugiej dekady XIX w. Na prawie całej długości Nalewki zabudowane były klasycystycznymi kamienicami. Ulica szybko stała się główną ulicą handlową, z licznymi warsztatami rzemieślniczymi, punktami handlowymi, księgarniami.

W 1881 r. na Nalewkach pojawiły się tramwaje konne. Już dwa lata później kursowały tu aż cztery linie tramwajowe, cieszące się wielkim powodzeniem. W 1908 r. pojechał Nalewkami tramwaj elektryczny. Po elektryfikacji skorzystać można było z pojazdów ośmiu linii.
Na początku XX w. przy zbiegu ul. Długiej i Nalewek (skąd zrobiona została współczesna fotografia w naszym albumie) stanął słynny pasaż Simonsa – sześciopiętrowy dom handlowy i biurowiec. Właściciel pasażu miał ambicje przejąć znaczną część handlu hurtowego dzielnicy.

Tereny zielone znajdujące się na tyłach kamienic wycinano i powstawały kolejne zabudowania. Przedsiębiorstwa zajmowały prawie całe domy wybudowane przy Nalewkach, także mieszkania na piętrach i w podwórzach. Przykładowo, w samej tylko kamienicy pod numerem dwudziestym w 1869 r. mieścił się magazyn okryć damskich, dwa magazyny ubiorów dziecięcych, dwa warsztaty jubilerskie, handel winem, handel surowym mięsem, warsztat reperujący buty, zakład litograficzny, zakład zegarmistrzowski, szynk, restauracja, a także, już dla ducha – dom modlitwy. Potem działały tu składy papieru i materiałów piśmienniczych, sklep z wyrobami srebrnymi i platerowanymi, sklepy futrzarskie i wiele, wiele innych. Nic dziwnego więc, że przy tej jednej ulicy w przededniu drugiej wojny światowej funkcjonowało łącznie około 1000 firm.

Nalewki były pełne ruchu i życia, a ich przedsiębiorczy mieszkańcy starali się radzić sobie w każdych warunkach: w połowie XIX w. w budzie niedaleko Parku Krasińskich można było za opłatą oglądać słonie (!), na początku XX w. zaś, kiedy to ulica była handlowym sercem dzielnicy, a kto wie, czy nie stolicy, w jednym z podwórek urządzono krowiarnię (!), gdzie za niewielką opłatą można było napić się mleka prosto od krowy i ponoć poczuć namiastkę wsi. Jak taka wieś wyglądała, można sobie wyobrazić jeszcze teraz, odwiedzając jedno z warszawskich podwórek-studni, gdzie nie widać ani zbyt wiele trawy, ani zbyt wiele nieba. Skoro jednak interes przez jakiś czas funkcjonował, to pewnie byli nań chętni.
Po głównej ulicy dzielnicy żydowskiej, jaką była jeszcze na początku XX w., został zasadniczo tylko kawałek bruku i torów tramwajowych. Nawet nazwa ulicy została przeniesiona gdzie indziej, a droga za Arsenałem otrzymała nową, inną: Bohaterów Getta.
*Magda*





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz