poniedziałek, 11 marca 2013

Plac Saski - Sobór św. Aleksandra Newskiego.

Ponieważ ostatnio zadano mi pytanie, czy to prawda, że kiedyś na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego wznosiła się cerkiew, pomyślałem, że warto przypomnieć historię soboru.

Wybór Placu Saskiego oraz jej forma miały znaczenie symbolicznie. Samo centrum Warszawy, rozmiary oraz ostentacyjne niedopasowanie do otoczenia miały podkreślać rosyjskie panowanie nad miastem.

Inicjatorem budowy był generał gubernator Josif Władimirowicz Hurko, zajadły rusyfikator, który
zadecydował o miejscu wzniesienia obiektu i ogłosił, że projekt zostanie wybrany w drodze konkursu. Arbitrem był nie byle kto, bo zgłoszone prace oceniał osobiście car Aleksander III. Car przychylnym okiem spojrzał na projekt Leontija Benois.

Kamień węgielny wmurowano 30 sierpnia 1894. Cerkiew, wznoszono na planie kwadratu, w stylu z eklektycznym. Wieńczyć ją miało pięć „cebulek” czyli charakterystycznych kopuł.

Mimo problemów finansowych, prace budowlane posuwały się do przodu. Ostateczny koszt budowy wyniósł 3,3 miliona rubli, przy zakładanym na początku na 1,5 miliona budżecie.

Ze względów prestiżowych, do prac wykończeniowych we wnętrzach zatrudniono najbardziej znanych twórców, którzy przyozdobili ściany przepięknymi freskami i mozaikami.

Cerkiew poświęcono 2 czerwca 1912 roku, przy czym gazety polskie skrzętnie pominęły wydarzenie - nie zamieszczono żadnej relacji z uroczystości.

Obok świątyni wzniesiono dzwonnicę, której, ze względu na kształt, warszawska ulica szybko nadała nazwę „ruskiego … . „ ( Czego ruskiego, to sami Państwo popatrzcie – w każdym razie nieoficjalna nazwa związana była z częścią ciała, jaką, zazwyczaj, posiada tylko brzydsza część ludzkości).

Cerkiew pełniła swoją funkcję tylko trzy lata. w sierpniu 1915 roku Rosjanie wycofali się w Warszawy, a wojsko niemieckie zaadaptowało świątynie na kościół garnizonowy.

Po odzyskaniu niepodległości rozgorzała zażarta dyskusja na temat przyszłości soboru, w którą zaangażowały się największe autorytety.

Część społeczeństwa widziała w nim symbol rosyjskiej dominacji, który musi zostać bezwzględnie
usunięty. Stefana Żeromskiego proponował stworzenie w olbrzymim gmachu muzeum martyrologii narodu polskiego.

W latach 1924-26 świątynie jednak rozebrano widząc konieczność uwolnienia jednego z głównych placów Warszawy.

Rozbiórka nie przebiegała jednak łatwo, szybko i przyjemnie – ręczne młoty okazały się nieskuteczne wobec solidnych murów.
Sprowadzone ze Śląska maszyny pneumatyczne również przegrały z solidną konstrukcją. Ostatecznie sięgnięto po materiały wybuchowe i za pomocą tysięcy mikrowybuchów udało się symbol carskiej władzy pokonać.

Część fresków i mozaik, które zdobiły wnętrze soboru przeniesiono, między innymi, do podziemi cerkwi pod wezwaniem świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny.

*Arek*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz