Pałacyk powstał około roku 1778.
Skąd taka rozkoszna nazwa ? Są dwie wersje na temat jej pochodzenia.
Jedna mówi, że pałacyk był darem księżnej Izabelli Lubomirskiej dla córki Aleksandry i jej męża Stanisława Kostki Potockiego. Młoda para miała spędzić tu miesiąc miodowy. Nazwa chyba spełniła pokładane w niej nadzieje, bo Aleksandra i Stanisław pozostali małżeństwem przez następne czterdzieści pięć lat.
Inna głosi, że to sama księżna wpadała w pałacyku, wzniesionym z dala od ludzkich oczu, w objęcia swego francuskiego kochanka, pułkownika wojsk koronnych Józefa de Maisonneuve .
W każdym razie - nazwa Rozkosz kojarzy się jednoznacznie.
W 1786 roku Stanisław Kostka Potocki zlecił przebudowę pałacyku Christianowi Piotrowi Aignerowi. ( Obaj panowie wspólnie zaprojektowali fasadę kościoła pw. Świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu).
w 1822 r. posiadłość trafiła w ręce Juliana Ursyna Niemcewicza. Z jego polecenia dokonano zmiany nazwy na Ursynów.
1857 r. pałac znalazła się w posiadaniu Elizy Krasińskiej, żony poety Zygmunta Krasińskiego. Dokonano wtedy przebudowy pałacu w stylu neorenesansowym.
Oprawę rzeźbiarską, zachowaną do dzisiaj, wykonał Juliusz Faustyn Cengler.
Pałac przetrwał II wojnę światową, a W 1956 roku cały zespół przejęła Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego.
-----
-----
Podczas wykonywania zdjęć zostałem "zaaresztowany" przez straż uczelnianą, która uniemożliwiła dalszą sesję.
Pozwolę sobie przytoczyć dialog, jaki miał miejsce przy tej okazji.
- A co pan tak fotografuje ?
- Zabytek
Strażnik rozejrzał się uważnie dookoła jakby coś w otoczeniu mu umknęło:
- Jaki zabytek ? Tu jest uczelnia, a nie zabytki... .
Moja mina - bezcenne (ale nikt tego nie sfotografował).
Zdjęć bez zgody kanclerza robić na terenie SGGW nie wolno. A kanclerz akurat udał się do Bundestagu i zgody nie uzyskałem. Zatem - jest co jest.
*Arek*
Skąd taka rozkoszna nazwa ? Są dwie wersje na temat jej pochodzenia.
Jedna mówi, że pałacyk był darem księżnej Izabelli Lubomirskiej dla córki Aleksandry i jej męża Stanisława Kostki Potockiego. Młoda para miała spędzić tu miesiąc miodowy. Nazwa chyba spełniła pokładane w niej nadzieje, bo Aleksandra i Stanisław pozostali małżeństwem przez następne czterdzieści pięć lat.
Inna głosi, że to sama księżna wpadała w pałacyku, wzniesionym z dala od ludzkich oczu, w objęcia swego francuskiego kochanka, pułkownika wojsk koronnych Józefa de Maisonneuve .
W każdym razie - nazwa Rozkosz kojarzy się jednoznacznie.
W 1786 roku Stanisław Kostka Potocki zlecił przebudowę pałacyku Christianowi Piotrowi Aignerowi. ( Obaj panowie wspólnie zaprojektowali fasadę kościoła pw. Świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu).
w 1822 r. posiadłość trafiła w ręce Juliana Ursyna Niemcewicza. Z jego polecenia dokonano zmiany nazwy na Ursynów.
1857 r. pałac znalazła się w posiadaniu Elizy Krasińskiej, żony poety Zygmunta Krasińskiego. Dokonano wtedy przebudowy pałacu w stylu neorenesansowym.
Oprawę rzeźbiarską, zachowaną do dzisiaj, wykonał Juliusz Faustyn Cengler.
Pałac przetrwał II wojnę światową, a W 1956 roku cały zespół przejęła Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego.
-----
-----
Podczas wykonywania zdjęć zostałem "zaaresztowany" przez straż uczelnianą, która uniemożliwiła dalszą sesję.
Pozwolę sobie przytoczyć dialog, jaki miał miejsce przy tej okazji.
- A co pan tak fotografuje ?
- Zabytek
Strażnik rozejrzał się uważnie dookoła jakby coś w otoczeniu mu umknęło:
- Jaki zabytek ? Tu jest uczelnia, a nie zabytki... .
Moja mina - bezcenne (ale nikt tego nie sfotografował).
Zdjęć bez zgody kanclerza robić na terenie SGGW nie wolno. A kanclerz akurat udał się do Bundestagu i zgody nie uzyskałem. Zatem - jest co jest.
*Arek*
Znam to. Moja metoda to nie wdawać się w żadne dyskusje, bo są nieskuteczne. Robić swoje i tyle. Fotografować można wszystko. Z publikacją jest już pewien problem, ale najlepiej foty robić w ten sposób, aby na ujęciu była przestrzeń publiczna.
OdpowiedzUsuńDla mnie największym problemem są pozamykane wszystkie budynki. Nigdzie już praktycznie nie da się wejść, aby np. zrobić zdjęcie z wysokości.
Również należy unikać aby na zdjęciu nie fotografować ludzi. Raz jeden taki nawet fizycznie próbował mnie zaatakować. Niektórzy próbują "na miejscu" uzyskać odszkodowania za fotografowania ich bezcennego oblicza.