czwartek, 26 grudnia 2013

Nowy Świat 23/25 - Pasaż Italia

Po Warszawie krążyła plotka – ktoś przepowiedział cukiernikowi Lardellemu, że żyć będzie dotąd, dopóki będzie budować. Podobno cukiernik wierzył w to i budował przez całe życie. Rzeczywiście, urodzony w 1870 roku Jan Jakub Lardelli, budował przez całe życie.

Zmarł w 1941, gdy Niemcy zabronili wznoszenia nowych obiektów w Warszawie.

Zaraz po pierwszej wojnie światowej Lardelli zdecydował się na inwestycje i zakupił dwie kamieniczki przy ulicy Nowy Świat 23 i 25. Pod numerem 25 otworzył elegancki sklep, w którym sprzedawał cieszące się ogromnym powodzeniem ciasta i torty.

Później zdecydował się zająć cały parter kamienicy pod numerem 23 na kawiarnie ale w trakcie adaptacji pomieszczeń na lokal, zmienił koncepcję i ostatecznie kawiarnię otworzył w rotundzie na Polnej.

Oba lokale odstąpił Instytutowi Wydawniczemu „Biblioteka Polska”. Około
roku 1926 obie kamienice nabył Włoch Alfredo Frassati, dla swojej córki, żony polskiego dyplomaty, Lucjany Gawrońskiej-Frassatti.

Na tyłach domu wzniósł olbrzymią salę, w której urządził kawiarnię „Italia”. Wzdłuż kawiarni biegł korytarz, który wychodził na podwórko kamienicy przy Chmielnej 7. Tak właśnie powstał pasaż Italia.

Oprócz kawiarni w pasażu mieściło się kilka sklepów. Większą część kondygnacji zajmowała jednak kawiarnia złożona z kilku sal. Każda z nich miała inny charakter – w sali urządzonej w stylu mauretańskim pijano kawę po turecku. Mimo, że w urządzenie lokalu Włoch zainwestował bardzo duże pieniądze, kawiarnia po kilku latach została zamknięta.

Po jej likwidacji największe pomieszczenie zaadaptowano na kino, w którym wyświetlano filmy niemieckiej wytwórni UFA, zaś w pomieszczeniach od strony Nowego Światu otwarto kolejny lokal. Tym razem lokal nazwą Swann nawiązywała do powieści Prousta.

W podziemiach pod kinem otworzono dancing, o nazwie Bodega. Tawerna o takiej nazwie znajdowała się w Paryżu i stąd właśnie przyszła inspiracja. Tańczono w tym miejscu tylko przez kilka sezonów i lokal również zamknięto.

Pasaż „Italia”, na wzór Galerii Luxenburga był próbą stworzenia kombinatu rozrywkowego, próbą, moim zdaniem, średnio udaną.

Może w to trudno uwierzyć ale Pasaż „Italia” istnieje do dzisiaj i co jakiś czas ponawiane są próby jego wskrzeszenia. Z jakim skutkiem – sami Państwo zobaczcie na zdjęciach.


Zazwyczaj zachęcamy do zbaczania z utartych szlaków i odkrywania mało znanych zakątków Warszawy. Tym razem sugerujemy powstrzymanie się od tego typu działania.

*Arek*

P.S. Ciekawostka pośrednio związana z pasażem.

Jak wspomniałem, Alfredo Frassati kupił kamienice dla swojej córki, Lucjany Gawrońskiej-Frassatti. Jej mężem był Jan Gawroński, polski dyplomata, ostatni, przedwojenny, ambasador w Wiedniu.

W 1936 roku urodził im się syn, któremu nadali na imię Jaś. Nie Jan ale Jaś. Otóż w jakiś czas później, z naszego punktu widzenia, całkiem niedawno, we włoskich wyborach do Europarlamentu w latach 1999 i 2004 Jaś Gawroński został wybrany eurodeputowanym.

Tutaj jego strona europarlamentarna:
http://www.europarl.europa.eu/meps/pl/1113/JAS_GAWRONSKI_home.html
A żeby nie było, że bardzo dryfuję, pałacyk Śleszyńskich w Alejach Ujazdowskich należał w przeszłości do rodziny Frassatti i miał zostać zwrócony Jasiowi Gawrońskiemu. Czy to nastąpiło, nie wiem. W roku 2008 trwało postępowanie i w prasie ukazało się wiele artykułów na ten temat.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz