Są wszędzie. W centrum i na przedmieściach.
Umieszczono je w miejscach w których w czasie II wojny światowej miały
miejsce niemieckie zbrodnie na ludności polskiej.W roku 1948 Stowarzyszenie Architektów Polskich rozpisało konkurs na formę tablic, które miały znaleźć się w miejscach straceń na terenie Warszawy. W wyniku konkursu wybrano pracę rzeźbiarza Karola Tchorka. Do końca lat czterdziestych umieszczono ponad 350 tablic, jednak, w związku z wyburzeniami, do dzisiaj pozostało ich około 200.
Czasem
upamiętniają miejsce śmierci dziesięciu osób, czasem tysiąca. Moim
zdaniem, najbardziej dramatyczna, jeśli w jakiś sposób można stopniować
dramatyzm śmierci w wyniku egzekucji, znajduje się niedaleko Pałacyku
Szustra na Mokotowie.Najwięcej, bo aż trzynaście, znajduje się na ulicy Wolskiej. Ma to związek z "rzezią Woli" jaką Niemcy urządzili na początku Powstania Warszawskiego.
Treść tablic tworzono w w czasach, gdy jeszcze nie wszystkie dane był
zweryfikowane, i z tego
powodu wkradały się błędy. Na niektórych tablicach, w późniejszych
latach, dokonano korekt.Może się wydawać, że pędzący w pośpiechu przechodnie nie zwracają uwagi na tablice. Życie ma swoje prawa i trudno oczekiwać, że na co dzień warszawiacy będą zatrzymywać się w zadumie ale wystarczy wybrać się na spacer ulicami miasta, na przykład w rocznicę Powstania Warszawskiego, by przekonać się, że Warszawa pamięta.
*Arek*

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz